środa, 22 marca 2017

Od Leah C.D. Jaimego

Przerwałam opatrywanie nogi sir Jaimego, podnosząc wzrok na jego giermka.
- Miałam ten zaszczyt - przyznałam cicho.
- I co o niej myślisz? - zapytał wyczekująco Artys. - Słyszałaś już o okolicznościach wygranej sir Sanda.
Westchnęłam, wracając do usztywniania nogi swojego lorda. Najchętniej powiedziałabym, że nie moją kwestią jest rozstrzyganie i ocena turniejów, wiedziałam jednak, że taka odpowiedź nie usatysfakcjonowałaby ani lorda, ani jego giermka.
- Sądzę, że walka wydawała się być wyrównana. Pierwsze starcie lordów nie wskazywało na twą przegraną, panie... Jednak jeśli spojrzeć ze znanej nam już perspektywy, twój koń wydawał się zbyt narowisty. Jednakże posunięcie się do podstępu oznacza strach przed przeciwnikiem - zauważyłam.
Sir Jaime przyjrzał mi się uważnie, rozważając moje słowa i po chwili pokiwał głową.
- Masz rację, Leah - przyznał. - Następnym razem nie dopuszczę do oszustwa.
- Widziałaś także upadek sir Jaimego? - zadał kolejne pytanie Aryts, a ja zauważyłam, że jego lord zacisnął zęby, słysząc to pytanie.
- Widziałam całą walkę, chociaż z niezbyt bliskiej odległości. Jednak upadek sir Tranta napełnił mnie trwogą. Wyglądało to groźnie. Teraz jednak widzę, że ser jest twardym człowiekiem, któremu rany odniesione w boju są niestraszne.
Umilkłam, wracając do bandażowania nogi ser Jaimego, starając się robić to jak najdelikatniej. Nie chciałam zadać mu bólu, jednak ten nie okazywał go wcale. Kiedy skończyłam, wstałam.
- Życzy sobie sir makowego mleka lub wina z goździkami? Powiadają, że grzane wino jest najlepszym lekarstwem na wszystko, oczywiście w odpowiednich ilościach.
- W takim razie poproszę o odpowiednią ilość wina - przytaknął sir. - Możesz odejść.
Ukłoniłam się lekko, wychodząc i ruszyłam do kuchni, gdzie od razu wlałam do małego kotła dzban wina, czekając, aż się podgrzeje.
- Jak ma się młody sir Trant? - zapytała siwa staruszka, która była jedną z najlepszych kucharek w zamku Trantów. - Byłaś u niego, prawda?
- Ma złamaną nogę - powiedziałam cicho, mieszając wywar i dodając do niego goździki i plastry pomarańczy.
- Och, za swojego życia poznałam wielu rycerzy i mogę ci powiedzieć, moje dziecko, że złamana duma boli bardziej, niż złamana kończyna - przyznała staruszka, klepiąc mnie po ramieniu.
- Przeraziłam się, widząc jego upadek - powiedziałam cicho, przelewając grzane już wino do dzbana.
- Jak każdy z nas - stwierdziła staruszka. - Ser Jaime jest dobrym człowiekiem i będzie godnym zastępcą naszego lorda. Nic dziwnego, że wszyscy go miłują.
Nie odpowiedziałam na to nic, posyłając staruszce tylko słaby uśmiech i  dzbanem wina ruszyłam znów do komnaty swego pana. Zapukałam niepewnie, i gdy usłyszałam wezwanie, weszłam do komnaty. Zauważyłam, że Artys wyszedł, za to ser Jaime siedział na łożu, pogrążony w myślach. Podeszłam do niego, sięgając po stojący na szafce puchar i napełniłam go winem, odstawiając dzban na szafkę obok łóżka sir Jaimego. Jednak kiedy podawałam mu kielich, zagapiłam się i pochlapałam go winem.
- Przepraszam, sir, bardzo przepraszam.. - zaczęłam, sięgając po ścierkę, przez co przestałam zwracać uwagę na kielich trzymany w drugiej dłoni. Przez swą nieuwagę, wylałam resztę wina z kielicha prosto na swego pana. - Wybacz mi ser, nie chciałam... - zaczęłam przerażona, drżącymi dłońmi odstawiając puchar i zaczynając wycierać mokre szaty sir Jaimego. - Wybacz mi, panie...

(Jaime?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.