wtorek, 29 listopada 2016

Od Katfrin

- Spokojnie, Octavia, nikt nie idzie, to wiatr – szepnęłam jej do ucha i przytuliłam, siostra wtuliła się we mnie z płaczem. Mimo, iż umie się obronić, ojciec zawsze znajdzie sposób. Gładziłam jej włosy i kołysałam, śpiewając jej ulubioną piosenkę. Podobno miałam talent do śpiewania, jednak nie był mi on potrzebny, bo niby co zabije śpiewem?
- Boję się – szepnęła pomiędzy chlipnięciami, a ja przerwałam piosenkę.
- Wiem, ale jestem przy tobie, Hafetesona też tu jest, nic się nie stanie – powiedziałam i otarłam jej łzy, dalej śpiewając. Haf siedziała na podłodze obok łóżka i patrzyła na nas. Nie mogła uspokoić Octavii, dlatego przyszła po mnie, szykowałam się do wyjścia, jednak ważniejsza jest dla mnie siostra, niż jakiś pracodawca. Gdy Octavia zasnęła, zeszłam z jej łóżka i skierowałam się bez słowa do drzwi, weszłam do swojej komnaty i przebrałam się w czarny strój z kapturem, włożyłam bat za pasek i założyłam łuk za ramię.
- Vajo, wstawaj, idziemy – powiedziałam, a tygrys zeskoczył z łóżka i ruszył za mną. Skierowałam się do stajni po konia, osiodłałam czarnego ogiera, zresztą jednego z moich ulubionych koni. Był szybki i nie męczył się szybko, no i słuchał moich komend. Wsiadłam na zwierzę, spojrzałam na tygrysa - wpatrzony był w las, kochał moje nocne wypady. Ruszyliśmy galopem w stronę miasta.

~~~**~~~

Gdy dotarliśmy do karczmy, zsiadłam z konia i przywiązałam go. Vajo wszedł za mną, kaptur zasłaniał mi twarz, jednak wszyscy już mnie rozpoznali. To w tym miejscu spotykałam się z pracodawcami, usiadłam w wybranym stoliku, obok jakiegoś mężczyzny po czterdziestce.
- Spóźniłaś się – powiedział zły, a ja spojrzałam w jego stronę, Vajo ukazał zęby wyczuwając moją złość.
- Pojawiam się kiedy chcę, kiedy chcę zabijam, może dziś ci poderżnę gardło? – zapytałam, a ten przełknął głośno ślinę.
- Przepraszam… przejdźmy do rzeczy – powiedział, a ja skinęłam mu głową na znak zgody.
- Zabij Lorda Fanga, zapłacę podwójnie – rzekł, a ja chwilę zastanawiałam się. Człowiek ten ma dużo straż, wiele jego ludzi pilnuje jego drzwi w nocy, ciężko jest go zabić.
- Potrójnie – rzekłam, a ten skinął głową – a teraz zapłać za połowę.
- Niech będzie – powiedział i podał mi pieniądze w sakiewce, przywiązałam je do paska i ruszyłam do drzwi.
- Spotkamy się jutro – dodałam, nim wyszłam, a za mną tygrys, który szczerzył zęby do każdego kto choćby na niego spojrzał. Odwiązałam konia i wsiadłam na niego, od razu ruszając w wędrówkę do zamku Fanga.

~~~**~~~

Przed świtem znalazłam się pod zamkiem, konia przywiązałam do powalonego drzewa, Vajo pozostał przy nim, by go pilnować. Sama musiałam zabić Lorda, podeszłam do muru zamku, zaczęłam się po nim wspinać, wkładając stopy w szczeliny. Po chwili byłam już w okiennicy dziecka Lorda, postanowiłam, iż pewnie komnata Fanga jest gdzieś obok, ruszyłam więc w prawo. Nie myliłam się, uchylone okno, otworzyłam je i weszłam cicho do komnaty, podeszłam do łóżka śpiącej pary. Wyjęłam nóż i nałożyłam rękę na usta Lorda w tym samym czasie podcinając mu gardło, wytarłam krew o ciało zabitego i wsunęłam go w pasek. Wyszłam oknem, zeszłam szybko i wróciłam do lasu, znalazłam konia i odwiązałam go, weszłam i jak najszybciej odjechałam.

~~~**~~~

Znalazłam się w domu, wjechałam do stajni, zdjęłam wszystko z konia i zaprowadziłam do boksu. Vajo był zmęczony, postanowiłam, iż dam mu za dzisiejszą noc nagrodę. Poszliśmy do kuchni, a tam dałam mu królika, którego zjadł w kilka sekund, pogłaskałam go i wróciłam do swojej komnaty, by choć trochę się przespać. Tam jednak już ktoś na mnie czekał, postać siedziała na moim łóżku i trzymała w dłoni jeden z moich batów, obserwowała go pod każdym kątem.
- Nie lubię jak ktoś rusza moje rzeczy – syknęłam w kierunku postaci, było zbyt ciemno bym mogła powiedzieć czy to mężczyzna czy kobieta. Spojrzał się na mnie i odłożył bat, nie odpowiedział nic, bałam się, że wyobraziłam sobie tą postać, gdy nagle przemówiła:
- …

Ktoś? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.