środa, 29 marca 2017

Od Ariany CD Barristana

Weszłam do pokoju, owinięta jedynie ręcznikiem, ale cudownie czysta. Służki zostawiły na łóżku bawełnianą suknię. Moja komnata była skromnym pomieszczeniem dla służby, ale wcale mi to nie przeszkadzało. W sumie cudownie było być traktowanym jako ktoś z pospólstwa, nieważny. Mam tylko nadzieję, że nie każą mi tu odpracować tego wszystkiego...i tak ledwo mogłam wytłumaczyć delikatność moich rąk. Oficjalnie jestem służką Lady Ariany Stark, która zaginęła.
Okej, zostało mi jeszcze trochę czasu do kolacji, słońce jest wciąż wysoko. Wyszłam na korytarz, z okna widziałam piękne ogrody. Jest już wiosna i wszystko budzi się do życia, uwielbiam ten zapach świeżości i śpiew ptaków...zawsze jednak moją ulubioną porą roku była zima. Jazda na sankach, łyżwach, budowanie zamków, polowania...coś ścisnęło mnie za serce. Tęsknię za Winterfell. Nieoczekiwanie niemal na kogoś wpadłam, z początku czekając, aż mnie przeprosi...dopiero po chwili sobie przypomniałam, że jestem przecież służką. Lecz przede mną stał...Barristan. Moja twarz przybrała obojętny wyraz, a ja ruszyłam dalej.
- Słuchaj. - zatrzymał mnie - Wydaje mi się, że powinniśmy sobie wytłumaczyć parę spraw... Chodź.
- Żebyś mógł mnie bezkarnie zabić w jakimś zaułku? Nie ma mowy - wyrwałam mu się
- Nie wygłupiaj się...najpierw bym cię zgwałcił, nie przepuściłbym za nic takiej okazji...
Przysięgam, że gdybym jednak trafiła dłonią w jego policzek, odgłos plaśnięcia byłoby słychać w całym zamku.
- I ty śmiesz nazywać siebie rycerzem? - warknęłam
- Księżniczki się nie unoszą, uspokój się
- Nie jestem żadną księżniczką...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ nagle na korytarz wszedł służący, który obwieścił nam, że oczekują nas na kolacji.
***
Gęś była wyborna. Popijałam to wszystko winem, którego mi nie żałowano. Jako gość gospodarza zajmowałam miejsce przy głównym stole, na szczęście dość daleko od lorda i Barristana...wydają się być bardzo blisko. Ciekawe, jaka historia się za tym kryje? W sumie była to bardziej uczta na jego cześć, niż kolacja. Muzyka grała, robiło się coraz weselej. Wszyscy tańczyli lub siedzieli pijani. Mi tylko odrobinę kręciło się w głowie...no dobra, byłam dość wstawiona. Nigdy wcześniej się nie upiłam, zawsze ojciec pozwalał mi tylko na jeden kieliszek.
- Zechcesz podać mi dłoń? - usłyszałam za sobą.
Barristan. Dłużej się nie zastanawiając,  podałam dłoń mężczyźnie. Chwilę po wyjściu na parkiet zakręciło mi się straszliwie w głowie, ale silne ramiona mojego rycerza trzymały mnie w pionie.
Przylgnęłam do niego mocniej, niż przewiduje etykieta. Sunęliśmy się po parkiecie w rytm jakiejś melodii...a raczej on przesuwał mną. Położyłam głowę, która nagle zrobiła się niewyobrażalnie ciężka, przy jego szyi i zachichotałam. Przekręcił głowę i spojrzał na mnie dziwacznie.
- Dobrze się czujesz? Wyglądasz na rozpaloną...
- Czuję się świetnie...jak...niigdy - wymamrotałam z trudem, strasznie plątał mi się język...
- Jesteś pijana - stwierdził
- No nie gadaj - wybuchnęłam śmiechem, jego słowa wydały mi się strasznie śmieszne.
- Droga panno, ty już kończysz na dzisiaj zabawę. Nie chcemy skandalu.
Nie zważając na moje protesty, wyprowadził mnie z pomieszczenia. W głowie mi się dwoiło i troiło, wszystkie troski nagle zniknęły. Były tylko mury zamku i prowadzący mnie Barristan. Fajny stan.

[Barristan? XD Wybacz, że tak się guzdrałam]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.