- W każdym razie jestem ci niezwykle wdzięczna. - podeszła bliżej uśmiechając się.
- Taaa.... - zacząłem zakłopotany.
Cała sprawa nie była opanowana, Ale po co psuć tak wspaniały nastrój.
- Wszystko w porządku? - zapytała, będąc już naprawdę blisko.
- W jak najlepszym. - powiedziałem uwodzicielsko patrząc jej w oczy. - Księżniczka wybaczy, że się ośmielę, ale ma księżniczka nieziemskie oczy.
Ta jakby się zawstydziła i cofnęła . Kurwa, było już blisko.
- Właściwie jak ta bestia wyglądała? - zapytała, chcąc zmienić temat.
- Chłopi nie przesadzili. Była wysoka na 3 metry. Ale żadne z niej fantastyczne stworzenie. Po prostu wyrośnięty niedźwiedź ludojad. Jedyne, co go wyróżniało to wielkość i dwa wystające zęby ze szczęki . Niczym u tygrysa szablozębnego. To tylko jakiś mutant.
Kucnąłem przy jej zwierzaku i pogłaskałem go .
- Twój wilkor sporo mi pomógł, chyba będę musiał przestać na nie polować. - uśmiechnąłem się.
- Zdecydowanie powinieneś przestać. - powiedziała surowo. - Nie tylko dlatego, że tak postanowiłeś, ale też dlatego, że nie masz takiego prawa. A chyba wiesz, jak kończą chłopcy tacy jak ty, którzy lubią łamać królewskie zasady.
- Chłopiec? No, księżniczko, nie wiem, czy w wieku 25 lat można kogoś takiego jak ja nazwać jeszcze chłopcem. Zresztą zaskoczyłabyś się, jak męskim mężczyzna potrafię być. - uśmiechnąłem się szyderczo, zapominając o tym, że póki co miałem uważać co mówię.
Ta jednak tylko odwzajemniła uśmiech. Po czym uznała że powinna już wracać. Nie zatrzymywałem jej, też miałem dosyć ważną sprawę do załatwienia, bo, tak jak wspominałem, ta sprawa z bestią nie jest do końca zakończona. Zanim jednak zniknęła mi z oczu, dodałem:
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, ale może tym razem dla odmiany w nieco przyjemniejszych okolicznościach.
Ta jak zwykle posłała mi tylko uśmiech i zniknęła.
Wtedy ja prędko wsiadłem na konia i popędziłem go z powrotem w stronę lasu.
Już parę minut później znalazłem się w miejscu, gdzie odbyła się walka. Obok wielkiego niedźwiedziego truchła błąkały się trzy miniaturki zmarłej bestii. Były to jej młode. Chodziły wokół niej, jakby nie dochodziło do nich, że matka nie żyje. Ocierały się o nią i nie zwracały uwagi na moje towarzystwo. Tak jak matka, miały wystające z paszczy dwa zęby i były dosyć duże jak na młode. Miały około metra. Mimo swojej osobliwości sprawiały wrażenie całkowicie bezbronnych. I nawet gdy próbowałem dotknąć jednego z nich, ten dalej wpatrywał się w truchło matki.
Moją pierwszą myślą było zabicie małych potworków, ale zaraz w mojej głowie pojawiło się milion innych myśli, które były bardziej opłacalne.
Mogę je sprzedać. Jest mnóstwo fanatyków, którzy lubią trzymać osobliwe zwierzęta. Mogę je wychować, a potem kazać im napadać na wioskę, żeby wieśniacy mi płacili za uporanie się z nimi. Albo mogę z nich zrobić wiernych pupili. Kto by się nie zląkł, gdybym spacerował po mieście w otoczeniu takich ochroniarzy?
Opcji jest wiele, w każdym razie muszę je zabrać do mojego pałacyku.
Jednak nawet wtedy, gdy miały już na szyi smycz zrobioną ze sznura, przywiązaną do siodła, nie chciały ruszyć się na krok. Nie były ani trochę agresywne, były tak zapatrzone w martwą żywicielkę.
Wtedy wpadłem na genialny pomysł. Wyciągnąłem miecz po czym szybkim ruchem odciąłem głowę, ich mamusi. Po czym wziąłem ją do góry i trzymałem w dłoni. Miśki od razu zaczęły patrzeć w tym kierunku.
Gdy wsiadłem na konia i odjechałem kawałek te szły za mną. Wystarczyło, że trzymałem głowę ich matki.
- Głupie stworzenia. - pomyślałem i ruszyłem w kierunku pałacyku, trzymając głowę wysoko, aby miśki widziały i za mną podążały.
Bez większych problemów dotarłem do pałacyku. Był już ranek. Na szczęście był on niedaleko. Głowę mamuśki wrzuciłem do lochu, który miałem pod ziemią. Głupie maluchy od razu wbiegły za nią do celi, którą zamknąłem. Wcześniej jednak wybrałem najsłabszego z nich i zamknąłem w oddzielnej przenośnej klatce na wilki, którą wsadziłem w wóz podczepiony do mojego konia. Niedźwiadek darł się wniebogłosy i próbował się wydostać. Wzrokiem szukał matki i braci, jednak jego próby poszły na marne.
Ruszyłem z uwięzionym niedźwiadkiem do miasta. Postanowiłem, że spróbuję go sprzedać. Ciekawe, ile ludzie dadzą za tę bestię.
Lyanna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz