- W takim razie pani wybaczy. - ukłoniłem się szyderczo.
- Zaczynasz mnie wkurwiać. - powiedziała.
- Miło mi. - uśmiechnąłem się. - Co sama córka lorda robi w takim miejscu jak to, przecież tutaj tylko chłopki przychodzą zbierać maliny.
Zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ty też na chłopa nie wyglądasz, a jakimś cudem też się tu znalazłeś.
- Miałem pewną sprawę do załatwienia. Ale pewna blondynka nieco mi pokrzyżowała plany.
Straciłem przez nią niezłą sumkę, złodziej na pewno zdążył już zmienić lokalizację. Teraz ja zmierzyłem ją wzrokiem. Jeśli naprawdę jest córką lorda, byłaby w stanie mi to wynagrodzić. Jakbym dobrze wszystko przemyślał, mógłbym nawet ją porwać i zażądać okupu. Coś ostatnio często mam takie myśli, heh.
Nagle z powrotem usłyszeliśmy stukot kopyt i krzyki - Tam ktoś jest!
- Nieźle coś przeskrobalaś. - stwierdziłem wsiadając na konia, a ta poderwała się na nogi.
Już chciała zacząć dalej uciekać kiedy powiedziałem do niej:
- Na dłuższą metę tak nigdzie nie uciekniesz.
- Martw się o siebie. - powiedziała, mijając mnie i biegnąc przed siebie, jednak szybko ją dogoniłem i jadąc kłusem obok niej, mówiłem dalej:
- Wiesz, szkoda by było, jakby cię złapali.
Pogoń była słyszalna coraz wyraźniej. A dziewczyna zaczęła zwalniać z wyczerpania.
- Chyba ją widzę! - krzyknął ktoś za nami.
Wyciągnąłem do niej rękę nie zatrzymując się na znak że mogę ją ,,podwieźć" .
Ygritte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz