- Nie myślę teraz o swoim życiu. - zmarszczyłam brwi, dalej nacierając maścią ramię gwardzisty - Jeśli królestwo będzie zagrożone, to nie ja dobędę miecza. Będą go bronić tak wspaniali ludzie, jak ty, sir.
- Ale to ty, pani - zauważył trafnie Arkadius - jesteś jedyną dziedziczką tronu Weaverów. Jeżeli, odpukać!, coś by się tobie stało, lady, nie byłoby następcy.
Dlaczego mężczyźni, na których natrafiam, zawsze muszą mieć rację? Ilekroć mam jakiś ciekawy argument, zawsze znajdą coś o wiele lepszego, by zupełnie zbić mnie z pantałyku. Przerwałam na chwilę opatrywanie ran, myśląc nad odpowiedzią, ale ostatecznie nie skomentowałam wypowiedzi gwardzisty, więc powróciłam do mej roboty.
- Czujesz już się lepiej, sir? - zapytałam z troską w głosie. Może trochę z ciekawości, może trochę bardziej z chęci zmiany tematu i przerwania niezręcznej ciszy.
- Tak długo, jak nie jestem u wrogów, czuję się lepiej. - pokiwał głową niemalże niewidocznie, lekko się uśmiechając. Odwzajemniłam ten gest i, niewiele myśląc, przesiadłam się na brzeg jego łoża.
- Szukano cię wszędzie, sir. - zaczęłam po krótkiej chwili - Wszyscy byli bardzo przejęci twym zaginięciem. Mój ojciec wysłał dziesięciu rycerzy, by szukali cię na szlaku do Harlay'ów oraz u nich. Gdy cię nie znaleziono, namówiłam go również, żeby rozesłał kruki po strażnicach i nakazał poszukiwania. Potem, jak paru rycerzy jechało w te strony, ubłagałam go o możliwość pojechania z nimi. Zapewniłam, że będę bezpieczna, że jedziemy do obozu, że mam przy sobie strażników. Gdyby nie Mortimer, mój wilkor, z którym tu przyjechałam, być może byśmy cię nie znaleźli. To on w nocy zaczął szczekać, no i poprowadził mnie do ciebie. Jeszcze mu to sowicie wynagrodzę. - zaśmiałam się cicho - Nawet nie wiesz, sir, jak bardzo się cieszę, że jesteś znów wśród nas. Dni, kiedy cię nie było, były dla mnie dniami pełnej udręki. Nie mogłam myśleć o stracie tak wspaniałego rycerza i tak honorowego mężczyzny, który tak się przysłużył dla królestwa. - uśmiechnęłam się.
Arkadius?
Mam nadzieję, że w miarę wyszło XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz